Dzis byl apel u mlodego w szkole, dziecie wychodzi na scene, matka wyciaga aparat - a tam bateria na zero. Zdjec niet, ale wystep suuuper - brawo mlody!!!
Zeby to uczcic postanowilam zrobic kotlety mielone, za ktorymi przepadamy wszyscy i jakies ciacho na deser. Wlasciwie to pierwszy domowy obiad od jakiegos tygodnia. Troche sie zagadalam przez telefon i omylkowo sypnelam kolendry do miecha, na szczczescie nie wiele, wiec nie dala zbyt wielkiego aromatu. Uwazam, ze polska kuchnia zdecydowanie lepiej smakuje w tradycynym wykonaniu, desi przyprawy psuja jej naturalny aromat.
Natomiast ciasto wyroslo pieknie, waniliowy aromt przepelnil cala kuchnie. Wylaczylam piekarnik, uchilam lekko drzwiczki i odczekalam 15 min. - wszystko jak w przepisie. Ciasta to zdecydowanie nie moja dzialka, chociaz nie jest zle, bo aktualnie nawet tort potrafie zrobic, ale zdecydowanie nie fascynuje mnie pieczenie.
Przekrecam forme, zeby wyjac ciasto do lukrowania i ... peklo w srodku. Najlepsze w tym wszystkim, ze bylo (bo zjedzone na kolacje) wyjatkowo pyszne - puszyste, wysokie i odpowiednio slodkie.
Winie forme, szulam jej dosc dlugo, bo wiekszosc brytyjskich jest dosc niska, a ja wole wysokie ciasta. Latwiej je pozniej kroic do przekladania kremem. Ta kupilam w funciaku i zdecydowanie potrzebuje papieru do pieczenia, jak widac samo smarowanie tluszczem nie wystarcza.
Prawa autorskie
Wszelkie zdjecia zamieszczone na powyzszym blogu sa mojego autorstwa. Kopiowanie lub ropowszechnianie ich bez mojej zgody jest sprzeczne z prawem.
wtorek, 29 marca 2011
sobota, 26 marca 2011
Jalebi
"Marnosc nad marnosciami i wszystko marnosc" - tak po krotce mozna by okreslic moje aktualne blogowanie. Mam jednak solidne usprawiedliwienie w postaci problemow zdrowotnych.
To tez prosze o zrozumienie, z miejsca obiecuje poprawe, a w ramach rekompensaty przepis na Jalebi.Skladniki na ciasto:
- 1/2 cup* maki- lyzka maki kukrydzianej
- lyzka oleju
- pol lyzeczki drozdzy
- lyzeczka cukru
- 1/3 do 1/2 cup (w zaleznosci od konsystencji) i troszke na drozdze letniej wody na drozdze
Syrop
- 1 cup cukru
- 1/2 cup wody
- lyzeczka soku z cytryny
- odrobine szafranu*
Drozdze rozrabiamy z woda i stopniowo dodajemy pozostale skladniki (ostroznie z woda, najpierw dajemy 1/3 cup i ewentualnie dodajemy w miare potrzeb). Ciasto ma miec strukture lekko gesciejsza od nalesnikowego. Przykryc scierka (nie wiem dlaczego scierka?) i odstawic na min. godzine w cieple miejsce.
Sypro - skladniki zagotowac na srednim ogniu. Po zagotowaniu wylaczyc i mieszac od czasu do czasu, zeby cukier nie osiadl.
Smazenie - jedni wyciskaja jalebi z butelek po keczupie inni ze zwyklych torebek foliowych z wycietym rogiem - kwestia wyboru.
Trudnosc w smazeniu jalebi polega na ustawieniu odpowiedniej temperatury oleju, nie moze byc za goraca bo beda twarde, ani za niska - nasaczone tluszczem. Przy prawidlowej temperaturze ciasto opada i szybko wynurza sie na powierzchnie. Nalepiej poczatkowo robic male koleczka i smazyc ok. pol minuty z kazdej strony.
Usmazone maczamy w cieplym syropie na ok. minute.
* przepis jest od tesciowej, wiec cup sa wg amerykanskiej miary
** szafran nadaje jalebi ladny zloto pomaranczowy kolor, niestety jest dosc drogi, wiec czasami zastepczo uzywam food coloring, ktory dodaje do ciasta
niedziela, 20 marca 2011
Na dobry poczatek.
Wiec zaczynam - podkreslam, ze ani systematycznosci ani absorbujacych postow nie gwarantuje.
Subskrybuj:
Posty (Atom)